Dla przyjaciół, którzy nie wiedzą, ile razy prawie porzuciłem życie

Posted on
Autor: Eugene Taylor
Data Utworzenia: 10 Sierpień 2021
Data Aktualizacji: 20 Marsz 2024
Anonim
Podcast Tomasza Terlikowskiego || Tak myślę || odcinek 27
Wideo: Podcast Tomasza Terlikowskiego || Tak myślę || odcinek 27



Do znajomych, którzy nie wiedzą, ile razy prawie wyjechałem, Przykro mi.

Przykro mi, że myślę, że nie obchodzi cię, czy obudzisz się jutro, a ja byłem w torbie na ciało. Przykro mi, że myślę, że twój ból był tylko niewielką negatywnością w moim planie ucieczki. I przykro mi, że nigdy nie byłem wystarczająco silny, by dzielić z wami moją walkę, surową i niezmienioną.

Moje serce bije falami radości i smutku. Kiedy radość jest tutaj, ledwo pamiętam ból lub dlaczego tak bardzo się poddałem.

Było wiele nocy, kiedy ukrywałem się za roszczeniami chorobowymi, by płakać, sam. Były noce, kiedy przycisnąłem ręce do piersi, trzymając żyletkę, jakby to było moje berło, błagając Boga, aby zabrał mnie raz na zawsze.

I było wiele nocy, kiedy siedziałem i formułowałem plan, z drżącymi palcami, w połowie mając nadzieję, że ktoś przebije drzwi, by mnie znaleźć i trzymać mnie i kochać, dopóki te myśli nie będą rozmyte ... i w połowie w nadziei, że w końcu mogę to zrobić.


Czuję ból, który budzi się z tyłu głowy, błagając o uwagę. Mogę go wyłączyć tylko tyle razy. Ale nie dbasz o to. Kochałeś mnie przez najgorsze noce, wycierałeś mi łzy i ściskałeś moje ramiona, kiedy zobaczyłeś mnie następnego ranka, żeby powiedzieć Wiem, jak bardzo jesteś odważny.

Dziękuję Ci.

Dziękuję, że kochałeś mnie po bliznach i złamanych sercach i zasmarkanych, niepocieszonych łzach, które wylewają się, kiedy wreszcie wydychałem to, co bolało moje serce, siedziałem w ciemnych zakamarkach kampusu.

Dziękuję, że mnie kochałeś przez moją małostkową gorycz, nieopisaną drażliwość i niewygodne milczenie. Ale przede wszystkim dziękuję za miłowanie mnie o 2 nad ranem w sobotnią noc, kiedy tańczę, i o 16:00 we wtorkowe popołudnie, kiedy pieczemy ciasteczka tylko dla piekła.

Nauczyłeś mnie walczyć z płonącym sercem mówiącym nie, nie możesz, nie powinieneś. Prosiłeś, żebym zignorował głos mówiący nie jesteś wystarczająco dobry. Mimo że moje oczy wciąż świeciły na zielono ze łzami, upewniłeś się, że błyszczą śmiechem, zanim minie noc.


Chociaż czasem zacząłem się bać i wstydzić, wcisnąłbyś mi do ręki kolejnego drinka, kazał mi puścić, i obserwowałem, jak moje zahamowania zostały zastąpione prawdziwą, czystą radością, która wybuchła z mojego bycia przez pierwsze od dłuższego czasu.

Proszę wiedzieć, że jest całkiem możliwe, że jedynym powodem, dla którego moje serce wciąż bije ... jest z twojego powodu. Twoje bezinteresowne uczucia są tym, co pomogło mi przekroczyć punkt bez powrotu. Modliłeś się za mnie, kiedy cię zamknęłam, a ty złamałeś moje serce miłością, którą nieustannie dostarczasz, której nigdy nie sądzę, że zasługuję.

Obiecałeś, że nigdy nie będę sam. Obiecałeś, że zawsze mnie kochasz, nawet gdy nie mogę się kochać.

Oto moja obietnica:

Obiecuję, że dotrę do jutra. Obiecuję żyć tak jak dziś wieczorem to moja ostatnia noc, ale obiecuję, że nie będzie. Nie chcę przegapić pijanych piątkowych wieczorów, trzeźwych niedziel, drobnych walk i złamanych obietnic, śmiechu, aż bolą nas brzuchy.

To tylko kolejny akord w pięknej piosence, którą śpiewamy; razem. Mój wiersz nie będzie pusty. Mój wiersz nie skończy się wcześnie, ponieważ kompozytor zniknął. Może się tarzać i rezygnować, być niechlujny i nieczytelny, ale mój wiersz będzie piękny na swój sposób, ponieważ miałem ludzi, którzy pomogli mi go przerobić ponownie i ponownie.

Obiecuję, że już nigdy więcej nie przeproszę za sposób, w jaki bije moje serce. Nie mogę obiecać, że będę się kochać… ale postaram się. I nie mogę obiecać, że uwierzę, że inni mogą bardziej kochać lub że zasługuję na miłość, którą mi dajesz ... ale postaram się.

Obiecuję, że będę cię kochał przez zranienie, długie noce, łzy, które nigdy nie przestają płynąć. Pokażę ci, jak znaleźć światło, gdy zapomnisz, że nie ma nic poza ciemnością. A jeśli dojdzie do punktu, w którym prawie odejdziesz… Obiecuję, że przyprowadzę cię do domu.

Obiecuję.

Obiecuję.